Podchodzisz do
kolejnego, tego dnia klienta wyciągając ze służbowego fartuch notatnik wraz z
długopisem. Brunet, w którego kierunku zmierzasz jest prawdopodobnie ostatnią
osobą, którą tego dnia obsłużysz.
- Co pan zamawia? – pytasz
monotonnym głosem przyglądając mu się. Pomimo, że siedział możesz z łatwością
stwierdzić, że nie należy do najwyższych. Posiada czarne włosy oraz kobaltowe
oczy, które dopiero teraz na ciebie spoglądają.
- Zwykłe expresso. – Przytakujesz
ruchem głowy i idziesz w kierunku lady.
- Hanji, możesz temu facetowi
przy szybie zrobić…
-…Expresso? – przerwała ci
szatynka, kładąca tubki z bitą śmietaną pod ladę. Przytaknęłaś unosząc jedną
brew do góry, zastanawiając się skąd wiedziała.
- Było słychać? – pytasz
zdejmując fartuch. Czujesz jak ból głowy daje o sobie znać w niewyobrażalnym
stopniu, mimo iż zaczął się dopiero pół godziny temu. Hanji zdawała sobie
sprawę z twojej migreny, dlatego mało, kiedy pytała, dlaczego wychodzisz kilka
minut przed czasem. Pokręciła przecząco głową.
- Nie, po prostu zawsze to
zamawia. Przychodzi do nas, co środa, a ty zaczęłaś tu pracować od piątku.
- To do jutra.
(…)
Zaskoczona
robisz unik, kiedy to wchodząc na zaplecze widzisz jak Hanji biegnie się na
ciebie rzucić, przez co ląduje twarzą na ścianie.
- Co ty,
znow…
-
(imię),(imię)! To raczej, co ty zrobiłaś Levi’emu! – Krzyknęła rozmasowując
twarz, a następnie poprawiła okulary. Zdjęłaś jesienny płaszcz i powiesiłaś na
wieszaku obok. Marszczysz delikatnie czoło nie wiedząc, o co może jej znowu
chodzić i…
- Kto to Levi? – pytasz, poprawiając włosy, które
potargał wiatr, gdy szłaś do kawiarni. Niestety, jesień nie zapowiadała się tak
bajecznie jak mówili w prognozie pogody.
- To ten
brunet z wczoraj, zapytał się czy dobrze się czujesz. W końcu Leviś to taki
pedancik. Musiał zobaczyć, że wychodzisz blada. I w dodatku… - zrobiła
momentalnie pauzę. Już nie wiesz czy aby złapać powietrze lub czy dla większego
efektu, jednak nie jest ci to potrzebne. Znasz Hanji od dość dawana i wiesz,
czym takie coś najczęściej się kończy. – Dałam mu twój numer~~
.
.
.
- Jesteś
trupem! – krzyczysz łapiąc pierwszą lepszą rzecz, która wpada ci w ręce i okazuje
się być nią twoja torba, a następnie rzucasz nią w stronę szatynki. Ta śmiejąc
się ucieka przed tobą. Nie wyglądała jakby była skruszona.
- Ale on
jest tobą zainteresowany, naprawdę.
- Tak samo
jak pół Tokio?! – wydarłaś się potykając o rzuconą wcześniej torbę, a następnie
z hukiem uderzasz w ziemię.
(…)
- Coś
podać? – pytasz zamykając oczy z zażenowania. W końcu niecodziennie pytasz się mężczyzny,
„Co podać?”, a on zapewne posiada twój numer telefonu, który został mu dany
wbrew jego i przy okazji twojej woli.
- Expresso.
– Przytakujesz głową, po czym ruszasz w stronę lady by wykonać zamówienie, w
duchu czując ulgę, że może Haijmi nie napastowała go. Czujesz jak brunet
odprowadza cię wzrokiem i pomimo, że w kawiarence jest kilkoro innych ludzi ty
dobrze wiesz, kto się na ciebie gapi.
(…)
Jesienne
noce nie należały do najprzyjemniejszych, a już zwłaszcza ta, kiedy to zimny
wiatr smaga twoje (kolo./włos.) włosy. Niestety, Hanji musiała wyjść wcześniej
gdyż umówiła się na kolejną w tym tygodniu „Randkę w Ciemno”. Westchnęłaś
przypominając sobie, że sama nie jesteś lepsza. W końcu czeka cię kolejny
samotny wieczór, a ty nawet nie rozglądasz się za potencjalnym chłopakiem.
- Długo
kazałaś na siebie czekać. – Słysząc niski, lekko znudzony głos z przerażeniem
odwracasz się. Widzisz przed sobą czarnowłosego mężczyznę o kobaltowych oczach,
które wpatrywały się w ciebie intensywnie.
- Czekać? –
pytasz zszokowana nie do końca wiedzą, o co chodzi. Mężczyzna chuchnął, tworząc
na chwilę białą, która w kilka chwil zniknęła.
- Hanji,
kazała mi przyjść inaczej groziła, że się włamie i … Nieważne, zresztą pewnie i
tak by tego nie zrobiła.
- Więc
czemu przyszedłeś? – pytasz, krzyżując ręce na piersi. Levi schował dłonie do
kieszeni kurtki.
- Jeżeli
się nie pośpieszysz, spóźnimy się na (ulub./film). – Słysząc tytuł filmu
opuściły cię wszelkie wątpliwości, a zwłaszcza dla sceny, w której główny
bohater…
- Więc
prowadź.
____________________
Nie wiem, czemu, ale ostatnio lubią kasować mi się rozdziały
;-; Pierwsza wersja moim zdaniem była lepsza, a teraz wyszły mi kluchy. Ale za to odbiję sobie w
następnym wpisie, a przynajmniej mam taką nadzieję X/